Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-06-24

Żegnaj, szkoło!

Za dużo stresu za zbyt małe pieniądze – tak można streścić opinie pedagogów o pracy w polskiej szkole. Nauczyciele odchodzą z zawodu

Blisko połowa kadry zatrudnionej w publicznych szkołach myśli o odejściu z zawodu – pokazują badania realizowane m.in. przez Urząd Miasta st. Warszawy. Według ratusza zbliżamy się do dramatycznego punktu, kiedy po prostu nie będzie komu uczyć dzieci. Tym bardziej że spośród 31 tys. stołecznych nauczycieli ponad 5 tys. jest w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym. Wiadomo też, że wakatów w tym roku jest więcej niż w latach 2021 i 2020, a z podobnym problemem borykają się szkoły w całym kraju.

Z jednej strony to skutek odchodzenia nauczycieli na emerytury (np. tylko w województwie lubelskim od września ubędzie z tego powodu 880 pedagogów – twierdzi ZNP). Ale jest też inna przyczyna – rezygnacja z zawodu. Trudno dziś przewidzieć, ilu nauczycieli zabraknie z tego powodu w przyszłym roku szkolnym, bo ich kontrakty kończą się zwykle 31 sierpnia. W samym środowisku słyszymy jednak, że dla wyjątkowo dużej grupy hasło „Żegnaj, szkoło!” będzie tym razem oznaczało definitywne, a nie wakacyjne pożegnanie.

Ruszyć przed siebie

Adam Rębacz jest nauczycielem historii, wiedzy o społeczeństwie oraz wicedyrektorem w liceum im. Hoffmanowej w Warszawie. Po wakacjach bierze roczny urlop bezpłatny. To rozwiązanie, które nie zamyka mu drogi powrotnej, daje jednak czas niezbędny, by przemyśleć, co dalej, i zobaczyć, jak wygląda życie poza szkołą. Jest jedną z ośmiu osób, które odchodzą z tej placówki. – Nie jesteśmy jedynym takim miejscem – mówi. Pytany o powody odpowiada, że każdy ma swój. A on? – To trochę jak z przyczynami wybuchu I wojny światowej. Są bezpośrednie i pośrednie. Gdy chodzi o te pierwsze, to razem z innym historykiem uznaliśmy, że będzie to nasz protest wobec wprowadzania lekcji HiT-u. Oznacza to degradację wiedzy o społeczeństwie, a sam program nowego przedmiotu jest, dyplomatycznie mówiąc, niedopracowany i naszpikowany potencjalnymi minami – odpowiada. Te miny to tematy, których omawianie na lekcji może być problematyczne, jeśli faktycznie szkoła ma być apolityczna. – Myślę, że nauczyciele mają swój rozum, gros będzie uczyła tego, co chce i jak chce. Ale to też zależy od szkoły. W mojej dostaną taką możliwość, ale co będzie w innych? Czy nie zwyciężą strach i obawy? – pyta.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00