Artykuł
Zmartwychwstanie NATO
Ćwiczenia wojsk NATO Sabre Strike w przesmyku suwalskim, 2017 r.
Po latach zagubienia i szukania tożsamości Sojusz Północnoatlantycki odnalazł sens istnienia. Pod koniec czerwca przyjmie nową koncepcję strategiczną
Rosjan trzymać z daleka, Amerykanów przy sobie, a Niemców pod kontrolą – słowa Hastingsa Lionela Ismaya, pierwszego sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego, trafnie ujmują powody, dla których w kwietniu 1949 r. w Waszyngtonie 12 krajów podpisało Traktat Północnoatlantycki. „To lapidarne stwierdzenie przedstawiało trzy historyczne funkcje Sojuszu: obronę i odstraszanie możliwej agresji zbrojnej ZSRR i państw komunistycznych, utrzymanie zaangażowania militarnego USA w Europie gwarantującego gotowość wystąpienia w obronie sojuszników na wypadek ataku z zewnątrz, a także niedopuszczenie do odrodzenia się wojskowej potęgi Niemiec – w XX w. dwukrotnie przyczyny wojen światowych” – wyjaśnia Robert Kupiecki w publikacji „Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego”. I dodaje, że „sygnatariusze NATO uznali, że najlepiej posłuży temu demokratyzacja tego państwa (Niemiec – red.) oraz przyszłe włączenie go do systemu współpracy gospodarczej, politycznej i wojskowej państw zachodnich”.
Wraz z kolejnymi latami zimnej wojny główny powód istnienia Sojuszu stawał się coraz bardziej klarowny: bronić swoich członków, najlepiej nie dopuszczając do wybuchu wojny z ZSRR i jego satelitami. Choć dziś często o tym zapominamy, udało się to osiągnąć – ale olbrzymim kosztem. Na przykład w 1987 r. państwa natowskie przeznaczały na obronność średnio aż 5 proc. PKB. Oczywiście już wtedy widoczne były różnice – w Stanach Zjednoczonych było to prawie 7 proc. PKB, w Republice Federalnej Niemiec zaledwie 3 proc. (ale i tak dwa razy więcej, niż Niemcy wydały na wojsko w 2021 r.). Wtedy Zachodnie Niemcy miały 12 dywizji i ok. 0,5 mln żołnierzy, zaś dziś mają 3 dywizje oraz nieco ponad 180 tys. wojskowych. Ten spadek liczby ludzi pod bronią dotyczy także nas: w 1989 r. Polska miała ok. 400 tys. żołnierzy, a dziś, licząc z obroną terytorialną, mniej niż 150 tys.