Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-03-22

Cisza po burzy

Za każdym razem, jak myślę o 250 tys. ofiar pandemii w Polsce, odczuwam wściekłość. W moich uszach wciąż dźwięczą słowa Jarosława Kaczyńskiego, że „daliśmy radę”

12 marca 2020 r. Ministerstwo Zdrowia ogłasza pierwszy w Polsce przypadek śmierci na COVID-19. Ofiarą jest 57-letnia kobieta z Poznania. Do połowy marca 2024 r. umrze jeszcze 120 tys. 591 osób.

Mówi się, że to wirus był przyczyną ich śmierci. Prawda jest jednak bardziej skomplikowana. Tylko w 2021 r. w Polsce zmarło o ponad 100 tys. osób więcej, niż wynikałoby to ze średniej z wcześniejszych lat. Są to tzw. nadmiarowe zgony. Mieliśmy jeden z wyższych wskaźników śmiertelności w Europie. Przez trzy lata pandemii w naszym kraju odeszło ponad 1,4 mln ludzi ćwierć miliona więcej niż przeciętnie w poprzednich latach. To tak jakby wymazać z mapy Polski miasto wielkości Gdyni.

Miałam to szczęście, że nikt z mojej rodziny nie umarł. Mimo to za każdym razem, kiedy myślę o tych 250 tys. osób, których już nie ma, odczuwam wściekłość i żal. W moich uszach wciąż dźwięczą słowa Jarosława Kaczyńskiego, że „daliśmy radę, nikt nie umierał na ulicach”. Tak jakby brak zwłok na widoku publicznym był miernikiem sukcesu.

Pandemia to u nas temat podwójnie przemilczany. Choć minęły cztery lata, wciąż nie mamy wyjaśnienia, dlaczego zanotowaliśmy znacznie więcej ofiar niż inne państwa. Ilu z tych zgonów można było uniknąć? I kto lub co jest im winny? „Gen sprzeciwu”? Nasza mentalność? Demografia? Źle działająca ochrona zdrowia? A może to konsekwencja błędnych decyzji politycznych? Na żadne z tych pytań nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nie było wokół nich debaty publicznej. A o ofiarach po prostu zapomnieliśmy. Państwo nie złożyło im hołdu. Nie ufundowało pomnika ani tablicy upamiętniającej. Nie zorganizowano żadnej oficjalnej ceremonii ku czci zmarłych, nie ustanowiono dnia żałoby. Jeden z polityków PiS, który był na pierwszym froncie walki z pandemią, twierdzi dziś, że społeczeństwo nie chce o niej pamiętać. Czy mogło umrzeć mniej ludzi? – Tak – mówi mi z rozbrajającą szczerością.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00