Artykuł
Strach i nienawiść
Czeczeński żołnierz ze specjalnej jednostki szybkiego reagowania „Achmat” w Mariupolu, 4 kwietnia 2022 r. fot. Sergei Bobylev/TASS/Forum
Kreml kupował nie Czeczenię, lecz Kadyrowa i jego ludzi. Nie sądzę, żeby Moskwa była na tyle naiwna, by oczekiwać, iż Czeczeni ją pokochali – i właśnie po to jej Kadyrow
Z Dienisem Sokołowem rozmawia Michał Potocki
Wojna w Ukrainie obaliła kilka mitów - obok wielkich, jak o potędze rosyjskiego oręża, też kilka mniejszych. Choćby o kadyrowcach, siłach podległych przywódcy Czeczenii Ramzanowi Kadyrowowi, których wszyscy się bali, a którzy stali się internetowym pośmiewiskiem.
Przekonanie, że to doskonali żołnierze, było zbudowane na niezrozumieniu, czym te jednostki w istocie są. Z formalnego punktu widzenia to formacje policyjne, pilnujące porządku w Czeczenii. Są wśród nich oddziały specjalnego przeznaczenia szkolone do rozpędzania demonstracji, są także takie, które trenowano do operacji dywersyjnych. Tego typu siły nie mają czego szukać na froncie, bo jedyne, co potrafią, to rozganiać tłum oraz bić przesłuchiwanych. Ale kadyrowcy nie byli jedynymi, którzy nie poradzili sobie w Ukrainie, bo nie dało rady również wielu zagranicznych ochotników, którzy chcieli walczyć po stronie Kijowa.