Artykuł
Tusk i Kaczyński – skłóceni pojednani
Donaldowi Tuskowi potrzebny jest silny PiS – na tyle bliski wygrania wyborów, by dawać przewodniczącemu PO laskę pasterską do ręki. Stado polskiej opozycji niebojące się pisowskiego wilka trudno zagonić do jednej listy, zatem widmo jego wygranej musi być realne. Jednak PiS za silny, niemal pewny zwycięstwa, to kłopot dla Tuska. Pomijając fakt, że klęski smaczne nie są, to zobaczylibyśmy (a na razie to wręcz widzimy) oczywisty odruch uciekania mniejszych partii od wspólnej listy. Niesie ona dominację PO, a nie niosłaby szans na ministrów czy wojewodów. Z kolei po zwycięstwie rozproszkowanej opozycji mniejsze partie miałyby ponadnaturalnie duże wpływy, skoro to na ich posłach powstawałby rząd. Dziesięciu parlamentarzystów może oznaczać tylko dziesięciu parlamentarzystów – i tak jest, kiedy partie są w opozycji, ale może także oznaczać „złotą akcję”, dychę konieczną, aby powstała większość rządowa.