Artykuł
Wjeżdżając do podziemi
Drążenie tunelu w masywie góry Mały Luboń na trasie drogi ekspresowej S7. Ma on zostać oddany do ruchu jesienią, z dwuletnim opóźnieniem
Czekając na oddanie kilku spóźnionych tuneli – głównie drogowych – szykujmy się na realizację następnych. Będą jeszcze dłuższe i jeszcze droższe
Jeszcze nigdy w Polsce nie powstawało naraz tyle tuneli. Do ich drążenia wzięła się przede wszystkim Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Po oddaniu pod koniec zeszłego roku tunelu trasy S2 na warszawskim Ursynowie, o długości 2,3 km, teraz kierowcy czekają na ukończenie kolejnych dziewięciu podziemnych przejazdów o łącznej długości 11 km.
Pod koniec roku wreszcie będzie można pojechać samochodem pod masywem góry Mały Luboń na zakopiance. Teraz mamy tu przerwę w ciągłości prowadzącej w stronę Tatr ekspresówki. Dwie wydrążone obok siebie dwukilometrowe rury z jezdniami zostaną jednak udostępnione z aż dwuletnim opóźnieniem. Przyczyn tak dużego poślizgu jest kilka. Początkowo wskazywano na trudne warunki geologiczne. Chodzi o dominujący na południu Polski flisz karpacki, czyli niejednorodną, składającą się z wielu warstw skałę. W czasie drążenia przejazdu od strony południowej zaczęły się osuwać skarpy. Prace w tym rejonie trzeba było przerwać i znaleźć sposób na zabezpieczenie zboczy. Potem pojawiły się kolejne przeszkody. To m.in. finansowe kłopoty głównego wykonawcy, włoskiej firmy Astaldi. Z kolei w 2020 r., po wybuchu pandemii COVID-19, wśród pracowników doszło do dużej liczby zakażeń, co na kilka tygodni też niemal zatrzymało roboty. Wykonawcy nie udało się dotrzymać także ostatniego terminu zakończenia prac, który minął w czerwcu. – Prace wreszcie finiszują. Ich zaawansowanie wskazuje, że jesienią kierowcy powinni pojechać nowym odcinkiem zakopianki – mówi DGP wiceminister infrastruktury Rafał Weber.