Artykuł
Jak przegrać wygraną wojnę
Jordan Peterson, profesor psychologii na Uniwersytecie w Toronto. Jego kanał na YouTubie zgromadził ponad 1,3 mln subskrybentów
Kreml ma coraz mniej czasu. Jeśli bowiem ruszy udana ukraińska ofensywa na dużą skalę, a rosyjskie społeczeństwo na serio odczuje ekonomiczne skutki sankcji, ze stabilnością władzy obecnej ekipy będzie kiepsko. Stąd wzmożenie propagandowe
Piekło. Generał Jaruzelski spotyka Hitlera.
– Adolfie, gdybym ja miał taką armię jak ty, to bym tej wojny nigdy nie przegrał.
– Wojciechu, gdybym miał wtedy taką propagandę jak ty, to nikt by się nie dowiedział, że tę wojnę przegrałem...
Ten dowcip z czasów późnego PRL nasuwa mi się jako komentarz do sytuacji, której świadkami jesteśmy dzisiaj. Federacja Rosyjska bierze baty na niemal każdym froncie – wojskowym, polityczno-dyplomatycznym i ekonomicznym – zaczyna jednak wygrywać w sferze informacyjnej. A w zasadzie dezinformacyjnej.
W gruncie rzeczy to żadne zaskoczenie. Tradycje w tym zakresie Moskwa ma bogate, a doświadczenia i kompetencje imponujące. Zaskoczeniem, jeśli już, było raczej to, że 24 lutego 2022 r. Władimir Putin i jego ekipa – zamiast nadal grać w to, w czym są naprawdę dobrzy – podjęli próbę zmierzenia się z Zachodem w dyscyplinach, w których ewidentnie byli słabsi. Ze skutkiem, który był przecież łatwy do przewidzenia. Teraz Kreml najwyraźniej naprawia swój błąd.
Idioci i agenci
Siatka rosyjskich agentów wpływu była tkana latami. Składała się zarówno z „zawodowych” – którym wyznacza się zadania i wypłaca gratyfikację – jak i z dorywczych wolontariuszy zwanych pogardliwie za Leninem „pożytecznymi idiotami”. Taki agent zazwyczaj nawet nie wie, że nim jest: został wytypowany z uwagi na swoją szczególną podatność, np. poglądy lub różnego rodzaju fobie, i może potem długo pozostawać niewykorzystany. Aż przyjdzie moment, gdy ktoś uzna, że może stać się użyteczny. Że bzdury, które się naszemu nieświadomemu agentowi tłuką pod czaszką, po upublicznieniu i nagłośnieniu świetnie wpiszą się w strategię narracyjną Rosji. I wtedy ktoś podsuwa takiemu delikwentowi mikrofon albo podrzuca grant na szybki „ekspercki” raport, a ktoś inny dba, by setki i tysiące trolli poniosły przekaz w mediach społecznościowych.