Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-07-15

Na swoje konto

Premier Izraela Ja'ir Lapid i prezydent Jicchak Herzog witają Joego Bidena.13 lipca 2022 r.Premier Izraela Ja'ir Lapid i prezydent Jicchak Herzog witają Joego Bidena.13 lipca 2022 r.

Bliski Wschód nie będzie ani amerykański, ani rosyjski. Równie mało prawdopodobne, by miał kiedykolwiek stać się chiński. Już jest – a pewnie będzie coraz bardziej – swój własny

Bliski Wschód – kolebka wielkich, starożytnych cywilizacji oraz pole konfliktów, które współkształtowały nasz dzisiejszy świat. I gigantyczna stacja benzynowa, przecięta jednym kluczowym (Kanał Sueski) i paroma pomniejszymi szlakami komunikacyjnymi, ważnymi dla globalnej gospodarki. A także generator problemów, których echa potrafią odbić się tysiące kilometrów dalej. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że stał się teraz przedmiotem rywalizacji USA (ewentualnie: całego Zachodu) i Rosji. To półprawda ocierająca się o bycie całą nieprawdą. Błąd wynika pewnie po części z nadmiernej skłonności do stosowania historycznych kalek – w tym przypadku analogii do dawnej rywalizacji pomiędzy USA a ZSRR. Po części zaś z przeceniania siły Federacji Rosyjskiej (nie mylmy bezczelności z realnym potencjałem) przy jednoczesnym niedocenianiu ambicji Chińskiej Republiki Ludowej. I wreszcie z niedostrzegania zmian, które w ostatnich dekadach zaszły na samym Bliskim Wschodzie. Na przykład bezprecedensowych inwestycji w nowe technologie, które mają zastąpić dotychczasowe źródło bogactwa – ropę – po zakończeniu ery paliw kopalnych. Ale także pojawienia się w regionie nowych aspiracji – bycia podmiotem, a nie przedmiotem polityki globalnej.

To nie znaczy, że reprezentujący mocarstwa zewnętrzne politycy nie mają czego na Bliskim Wschodzie szukać. Wręcz przeciwnie: warto tam jeździć, rozmawiać, handlować, czasami wojować, a w przerwach tkać misterną sieć wpływów i zależności. Sukces odniosą jednak ci, którzy zamiast szukać tam posłusznych wasali, postawią na relacje partnerskie z kluczowymi graczami regionalnymi. I którzy zdołają działać zgodnie ze starą, dobrą zasadą „divide et impera”. A jest kogo dzielić. I czym (współ)rządzić.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00