Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

TEMATY:
TEMATY:
Data publikacji: 2022-07-27

Dotacje oświatowe: biznes na celowniku prokuratury i CBA

Na Śląsku osobom, które wyłudzały miliony z samorządowej kasy, postawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a także prania pieniędzy. Dla gmin to sygnał, że zaczyna się poważna walka z tą patologią

Takie zatrzymania dają nadzieję, że coś się zmieni. Może także w prawie, bo zdaniem samorządowców wyłudzenia dotacji oświatowej wynikają głównie ze słabości przepisów i nieprawidłowości podczas kontroli, co oszuści sprytnie wykorzystują. Mechanizm działania takich grup wyjaśnił nam dr Patryk Kuzior, adiunkt w Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej, a także pracownik tamtejszego magistratu. Jak mówi, firma, której właściciele wyłudzili 80 mln zł z dotacji oświatowej i zostali właśnie zatrzymani, działała w kilku miastach na Śląsku. W Dąbrowie Górniczej zaczęła funkcjonować w 2017 r. i miasto dość szybko zorientowało się, że dzieje się w niej coś dziwnego.

- Wątpliwości wzbudzili uczniowie zapisani na zajęcia. Było wśród nich dużo seniorów. Co semestr zmieniali kierunek, w jednym kształcili się na technika florystę, a w innym na technika sterylizacji, żadnego nie kończąc. Urzędnicy dopatrzyli się też na liście uczniów znajomych zatrzymanych - opisuje Patryk Kuzior. Sprawdzono więc, czym jeszcze, poza prowadzeniem szkół niepublicznych, zajmuje się firma. Okazało się, że oferuje bezpłatne kursy języka obcego. Można z nich było skorzystać tylko po zapisaniu się do szkoły dla dorosłych, do której, jak zapewniała firma, nie trzeba uczęszczać. - W ten sposób rekrutowano uczniów. Oni dostawali kurs, a organ prowadzący szkołę miał wymaganą do otrzymania dotacji oświatowej frekwencję, czyli 50 proc. uczniów - tłumaczy Patryk Kuzior. O swoich podejrzeniach miasto zawiadomiło kuratora, a potem prokuraturę. I na tym się skończyło. - Dopóki wobec osób, które są organem prowadzącym dla szkoły niepublicznej, nie zostanie zastosowany środek zapobiegawczy, dopóty firma może dalej prowadzić działalność i pobierać dotacje. Co więcej, gdy zorientuje się, że jest podejrzewana, może przekazać szkołę innej spółce działającej w ramach swojej struktury i nadal wyłudzać pieniądze - dodaje Patryk Kuzior. Wtedy winnych nie ma. A chcąc ich znaleźć, trzeba od nowa planować kontrole.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00