Artykuł
wywiad
Obecny kryzys to szansa na zmianę architektury kontraktów gazowych
Gdyby gazu zabrakło lub jego cena znacząco by wzrosła – m.in. wskutek giełdowych spekulacji – można spodziewać się politycznej presji na uruchomienie gazociągu Nord Stream II
Co czeka Europę, jeśli chodzi o gaz?
Przede wszystkim należy się zastanowić, czy obecna sytuacja nie jest świetną szansą na to, by zmienić architekturę kontraktów gazowych. Tak, by dostawy z Gazpromu zmienić na te z innych kierunków - Norwegii czy Algierii. Na rzecz tego przemawia to, że jeszcze przed wojną nie wszystkie terminalne LNG w krajach UE były wykorzystywane na 100 proc. Poza tym mamy gazociągi, w których jest jeszcze wolna, niewykorzystana przepustowość - to m.in. Europipe II czy Greenstream. Należy też przeanalizować możliwości zwiększenia efektywności wykorzystania surowca przez poszczególne państwa. Możemy się też spodziewać zwiększenia wykorzystania węgla. Już teraz w Holandii, Austrii i Niemczech zapadły decyzje polityczne na ten temat. Niektóre gospodarki - Francja czy Holandia - będą również przyspieszać rozwój biogazowni. Musimy jednak pamiętać, że nawet gdyby gazu zabrakło, to zawsze będzie on dostarczany do odbiorców wrażliwych - gospodarstw domowych, szkół czy szpitali. Ewentualne braki obejmą przede wszystkim branżę chemiczną czy inne energochłonne, takie jak hutnicza. Często zakłady takie mają jednak możliwości wykorzystywania pieców np. na paliwa ropopochodne.