Artykuł
ekologia
Polityczne porachunki za Odrę
Około 100 t śniętych ryb odłowiono z Odry. Na zdjęciu akcja oczyszczenia rzeki w okolicach Krajnika Dolnego
Rząd zapowiedział zmianę systemu monitoringu wód, rozważa dalsze zaostrzanie kar za zanieczyszczanie rzek. W tle zaognia się spór między PiS a Solidarną Polską o to, kto odpowiada za zbyt późną reakcję na katastrofę ekologiczną
Rząd bada trzy potencjalne przyczyny zatrucia wody w drugiej co do długości polskiej rzece. Pierwsza – poważnie brana pod uwagę przez władze – zakłada splot niefortunnych zdarzeń. – Na Dolnym Śląsku mamy faktycznie suszę, w związku z czym zmniejszyła się ilość wody i podwyższyła się jej temperatura. W efekcie to, co jest regularnie wpuszczane do Odry przy normalnym stanie wód i niższej temperaturze, dziś powoduje masowe śnięcie ryb. To samo obserwujemy w rzece Ner, czyli dopływie Warty, czy niemieckiej Łabie – opowiada rozmówca z otoczenia premiera. Rząd dysponuje m.in. analizą naukowców z Uniwersytetu Szczecińskiego, która uprawdopodabnia ten wariant. – Wynika z niej, że nie jest możliwe, by na takiej dużej długości rzeki pojawiło się skażenie wywołane zrzutem, musiałyby to być hektolitry szkodliwych substancji – wskazuje rozmówca DGP. Podobny wariant pod uwagę bierze też strona niemiecka, o czym kilka dni temu w tamtejszych mediach mówił minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel.