Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2021-12-02

W Nowym Jorku najtrudniej jest być nikim

W „Pracy i innych grzechach” poznajemy nieco innego Charliego LeDuffa – młodszego i mniej wkurzonego, jak również, by tak rzec, nieuleczalnego nostalgika

Nowy Jork jest miastem fantazmatycznym - przypuszczalnie w tej kwestii tylko Paryż może z nim konkurować. O co chodzi? Niewielu z nas było w Nowym Jorku - ja nie, lecz w istocie byliśmy w nim wszyscy po wielokroć dzięki filmom, serialom, powieściom, relacjom telewizyjnym. Kiedy po atakach terrorystycznych - na żywo, ale też na ekranach milionów telewizorów - padały wieże WTC, można było w tragicznych okolicznościach poczuć ten paradoks; katastrofa miała miejsce w dalekiej metropolii, niemniej było też trochę tak, jakby wydarzyła się parę przecznic od naszych bloków czy kamienic.

Ikoniczna nadreprezentacja Nowego Jorku w kulturze popularnej spowodowała, że Wielkie Jabłko stało się czymś w rodzaju „default city” - domyślnego miasta - masowej wyobraźni. A masowa wyobraźnia jest siedliskiem mitów i stereotypów. Czy też inaczej: nowojorską mitologię tworzą klasy uprzywilejowane, stąd roi się ona od neurotycznych intelektualistów, ekscentrycznych artystów, rozrzutnych milionerów i polityków robiących szemrane interesy z mafią.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00