Artykuł
transport
Minister liczy na zazdrość Zachodu
PKP Intercity chce w osiem lat wydać na pociągi 24,5 mld zł. Ale na razie nie śpieszy się z obiecanym zakupem składów piętrowych czy klasy pendolino
Prezentacji nowych planów przewoźnika do 2030 r. towarzyszyło polityczne zadęcie. – Będziemy mieli kolej na takim poziomie jak polskie autostrady czy drogi ekspresowe, których już w Europie nam zazdroszczą – mówił minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, który w długiej przemowie udowadniał też m.in., że w czasie rządów PO-PSL dopuszczono się wielu błędów w zarządzaniu koleją i np. sprywatyzowano dostarczającą prąd spółkę PKP Energetyka. Tamta sprzedaż wywoływała kontrowersje, ale wbrew zapowiedziom polityków PiS nie udało się jej unieważnić. W czasie rządów poprzedniej koalicji przełomem dla spółki PKP Intercity był zaś zakup 60 tzw. składów zespolonych (bez lokomotywy), w tym 20 pociągów Pendolino, które przyciągnęły do kolei sporo podróżnych. Składy zespolone mają bowiem wiele przewag nad klasycznymi (lokomotywa plus wagony). Są lżejsze i dzięki temu szybciej się rozpędzają, co pozwala skrócić czas przejazdu. Mniejsza masa wiąże się też z niższymi kosztami eksploatacji – zużyciem prądu i opłatami za dostęp do torów. Minusem takich pociągów jest zaś brak możliwości wydłużenia np. w czasie weekendów.