Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-07-15

Agentura i związki gospodarcze – tu się nic nie wyklucza

Niemcy pozostaną naszym głównym partnerem gospodarczym i chciałbym, aby wygrały tam te nurty, dla których głoszenie przywiązania do wartości nie jest tylko cyniczną grą o dominację

Do prof. Andrzeja Zybertowicza, doradcy Prezydenta Rzeczypospolitej, wysłałem ten oto list:

„Panie Profesorze,

Wszystko się zmieniło! Niemcy nie są już Niemcami sprzed paru miesięcy, lecz półkolosem na glinianych nogach, który stara się ze swej słabości zrobić geopolityczną siłę. Rosja, wiadomo, stała się wojennym mocarstwem - uwidacznia się przy tym sieć jej zwolenników (po diabła być europejskim zwolennikiem Rosji?). Unia Europejska, której sens istnienia podważali eurosceptycy, przebrani za „reformatorów”, podtrzymuje antyrosyjską postawę takich państw, jak Polska (tak, tak, ta niedobra Polska) czy Litwa, i stanowi podmiot marzeń walczącej Ukrainy. NATO wzbogaca się o Finlandię - dla każdego, kto śledził powojenną historię Europy jest to krok wprost niewiarygodny.

Gdzie właściwie jest teraz Polska? Czy kierownicy naszej nawy państwowej mają przemyślane następne kroki, czy (też) dryfują?

Mam nadzieję, że uda nam się chociaż trochę oświetlić nowy gmach Europy polską latarką.

Z poważaniem (i sympatią)…”

Tak zaczęła się nasza wymiana opinii ©℗

Z Andrzejem Zybertowiczem rozmawia Jan Wróbel

Andrzej Zybertowicz profesor nauk społecznych, doradca prezydenta RP. Rozmowa przedstawia jego opinie jako socjologa i analityka

Andrzej Zybertowicz profesor nauk społecznych, doradca prezydenta RP. Rozmowa przedstawia jego opinie jako socjologa i analityka

Niemcy, Rosja, kwestia polska... Zacząć od Niemiec czy od Rosji?

Problemem są Niemcy. Z Rosją wiadomo: bestia zachowuje się jak bestia - tu nie ma nic zagadkowego. Natomiast to, że „imperium moralne” - tak Niemcy chciały być postrzegane -postępuje jak monstrum, to jest poznawczo fascynujące. Większość Rosjan popiera Putina? Żyją w bańce informacyjnej, zmanipulowani, bez nawyku sprawdzania informacji; społeczeństwo posttotalitarne bez żadnej szkoły swobodnej debaty. Ale gdy większość Niemców przez lata deklarowała więcej sympatii do autorytarnej Rosji niż do demokratycznych Stanów, to coś tu nie gra. Ponad 40 proc. Włochów wyraża wątpliwości, czy Ukraina miała prawo do obrony granic, a podobne tego typu wahania mieliśmy we Francji. Nagle ci, którzy mieli być wzorem demokratycznych cnót, mieli być „dobrzy”, zachowują się jak „źli”. Na czerwcowym szczycie G7 przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel mówi: „UE i G7 mają ten sam cel: zatrzymać rosyjską machinę wojenną, ale ochronić przy tym swoje gospodarki i gospodarki naszych partnerów”. To wygląda rozsądnie tylko na pierwszy rzut oka. Przecież konflikt najwyraźniej jest w tej fazie, że bez wprowadzenia części gospodarek Zachodu w tryb wojenny nie można Ukrainie wystarczająco pomóc. Demokratyczni politycy nie mają śmiałości powiedzieć wyborcom, że dla pokonania zbrodniczego reżimu trzeba poświęcić cząstkę swego dobrobytu. Pracą domową dla nas nie jest kolejne rytualne potępianie agresji Moskwy, lecz rozszyfrowanie „czarnej magii” uprawiania polityki w tak rzekomo praworządnej demokracji liberalnej. Wiele społeczeństw UE łączy wiarę w opowieść o wysokich wartościach europejskich z dużą podatnością na propagandę Kremla. To zasługuje na głębszy namysł.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00