Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-05-20

Korupcja kroczy przed klęską

Japońska rycina „Bitwa nad Yalu Jiang”, 1904 r.Japońska rycina „Bitwa nad Yalu Jiang”, 1904 r.

W wojnie z Japonią z 1904 r. Rosjanie dzielili się na tych, którzy masowo ginęli w przegrywanych bitwach, oraz takich, którzy przy tej okazji zarabiali krocie

Inwazja na Ukrainę, która miała się zakończyć w tydzień, już trzeci miesiąc wykrwawia Rosję. Jednocześnie są obnażane wszelkie słabości państwa, które wciąż aspiruje do roli światowego mocarstwa, a nie było w stanie zapewnić swoim wojskom wystarczającego zaopatrzenia w żywność i paliwo. Równie fatalna okazała się jakość wyposażenia armii. Na każdym kroku potwierdza się to, o czym już w drugim tygodniu działań zbrojnych pisała Polina Beliakova z Centrum Studiów Strategicznych amerykańskiego Tufts University: ogromny wypływ na plany najazdu i jego przeprowadzenie wywarły powszechne w Rosji korupcja i towarzyszące jej złodziejstwo. Podobnie rzecz miała się z wojną, jaką jeszcze carska Rosja stoczyła z Japonią.

System wziątkowy

– Ostatnią wojnę przegraliśmy przez łapownictwo – oświadczył podczas zjazdu rosyjskiej szlachty w 1910 r. książę Esper Uchtomski. Był prezesem zarządu Banku Rosyjsko-Chińskiego i dobrze wiedział, co mówi. Rzeczywistość, jaka ukształtowała się w Rosji pod koniec XIX w., czyniła przegraną z Japonią czymś wręcz nieuchronnym. „Całokształt administracji i sądownictwa wewnątrz Imperium przedstawiał się w niniejszej epoce jako wielka, gnijąca, nieuleczalna rana. Wszystko było sprzedajne, wszystko bezprawne, wszystko nieuczciwe” – opisywał już w 1882 r. francuski historyk Anatole Leroy-Beaulieu. Po serii podróży w głąb Rosji opublikował cykl artykułów, próbując tłumaczyć czytelnikom w Europie, jak wygląda codzienność w imperium Romanowów. Tradycyjne tam od wieków rozkradanie majątków i posługiwanie się przekupstwem w zetknięciu z rewolucją przemysłową nabrało całkiem nowego wymiaru. Lepiej sytuowani mieszkańcy zajęli się interesami, ale w szokujący dla Zachodu sposób. Stworzyli bowiem ścisłą symbiozę między administracją państwową, sądownictwem i policją a światem biznesu, do czego walnie przyczyniła się totalna biurokratyzacja państwa. „Urzędnicy rozstrzygali o przydziale zamówień dla firm na budowę kolei żelaznych, dróg, mostów, produkcji dla wojska materiału i sprzętu wojennego ustalali listy dostawców poszczególnych towarów dla armii, podejmowali decyzje o ulgach podatkowych i przywilejach finansowych banków i towarzystw kredytowych i ubezpieczeniowych, o przydziale koncesji na eksploatację kopalń, ziemi, lasów rządowych, linii kolejowych” – wylicza Andrzej Chwalba w monografii: „Imperium korupcji w Rosji i w Królestwie Polskim w latach 1861–1917”. Za każdą taką usługę urzędnik domagał się prywatnej gratyfikacji zwanej potocznie „wziątką” i mało kto uznawał to za coś niezwykłego. „Nie posiadamy możliwości precyzyjnego określenia rozmiarów łapownictwa w Imperium, niemniej w oparciu o to, czym dysponujemy, możemy stwierdzić, iż miało ono charakter ogólny. Obywatele kraju powszechnie należeli do wielkiej krainy Łapówkowic” – pisze prof. Chwalba.

Pobierz pliki wydania
close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00