Artykuł
Nie będzie NATO dwóch prędkości
Wyczuwam zaniepokojenie, że Waszyngton może odpuścić w sprawach sojuszu czy amerykańskiej infrastruktury wojskowej w Polsce. Nie uważam, by to było prawdopodobne
W rozmowach z Rosją Stany Zjednoczone jasno wyznaczyły czerwoną linię: żadnych negocjacji o zablokowaniu drogi Ukrainy do NATO. Z drugiej strony pojawiają się sygnały, że USA są otwarte na dyskusje o rozmieszczeniu systemów rakietowych i zakresie ćwiczeń. To oczywiście dotyczyłoby wschodniej flanki NATO. Czy powinniśmy się obawiać, że może powstać NATO dwóch prędkości?
Nie nazwałbym tego NATO dwóch prędkości, to ewentualnie byłoby NATO dwóch szczebli. Ale nie wydaje mi się, by to się materializowało. Nie widziałem wielu sygnałów, że Amerykanie są gotowi do targów w sprawie ćwiczeń czy broni rakietowej. Ale możemy rozmawiać, jesteśmy gotowi, by wysłuchać obaw. Rezultaty to zupełnie inna sprawa. Wyczuwam zaniepokojenie, że Waszyngton może odpuścić w sprawach sojuszu czy amerykańskiej infrastruktury wojskowej w Polsce. Nie uważam jednak, żeby to było prawdopodobne. Tarcza antyrakietowa NATO znacznie wykracza poza Polskę. Jest baza w Rumunii, radar w Turcji czy centrum dowodzenia w Ramstein w Niemczech. System składa się z wielu części, wątpię, by którakolwiek mogła być przedmiotem targów. Jest zresztą bardzo mały, może być z łatwością przytłoczony przez rosyjski arsenał. Jego celem nie jest obrona przed Rosją, został zaprojektowany, by chronić przed niewielką liczbą pocisków z Bliskiego Wschodu. Gdybyśmy obawiali się Rosji, to jego części powinny zostać rozlokowane gdzie indziej. Podobnie w kwestii ćwiczeń wojskowych - nie uważam, by Amerykanie prowadzili obecnie politykę „coś za coś”. Chodzi o to, by Rosjanie wrócili do przestrzegania zapisów Traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie z 1990 r. i informowali o swoich ćwiczeniach. To jest punkt początkowy. Później my możemy np. szerzej otworzyć nasze ćwiczenia na obserwatorów z Rosji.